Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/habemus.do-korzystny.ustka.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/tymek10/ftp/paka.php on line 17
z wydziałem

– Cholera jasna! – Przesunął kulę. Czubek zastukał o kamienną płytę, płosząc drozda,

przemówienie. Odetchnęła głęboko.

prawie tyle samo warta, co pozytywna.
znaczy! - Starała się, mówić spokojnie, ale jej głos zabrzmiał ostro i
- Dobra. - Chase rozsiadł się na krześle. - Opowiedz mi o domu i samochodach. I o córkach. - Wykrzywił usta w półuśmiechu. - Lubisz kobiety, co, Brig? - Te dziewczyny są rozpieszczonymi dzieciakami. - Nie podobają ci się? - Chase oparł łokcie na stole. - Nie. - Pieprzenie. - Pociągnął długi łyk piwa, nie spuszczając wzroku z brata. - Byłem u nich w domu, bo stary chciał, żebym podpisał papiery na pożyczkę. Dobrze się przyjrzałem. Czułem się jak w niebie. Znajdę sposób, żeby któregoś dnia to wszystko było moje. Ten dom przy wzgórzach i drugi dom w Portland, a może nawet letnia rezydencja. Kupię samolot i zainwestuję w drewno, kamieniołomy i w tartak. Muszę tylko odpracować pożyczkę, pójść do szkoły i nauczyć się przymilać odpowiednim panienkom. W końcu dojdę tam, gdzie jest Rex. To ja będę rozdawał nieoprocentowane pożyczki. Będę najbogatszym facetem w okręgu. I nie będę się przed nikim płaszczył. To był drażliwy temat. Chase nie chciał pożyczać pieniędzy na studia, ale chciał je skończyć i nie miał wyboru. Rex Buchanan kolejny raz okazał wspaniałomyślność rodzinie McKenziech i zaproponował pożyczkę. - Tak, staremu się nieźle żyje. I córki ma nie najbrzydsze, co? Brig chciał odpowiedzieć, że nie wie, ale Chase zarzuciłby mu kłamstwo. - Wiesz, fajnie byłoby ożenić się z którąś i odziedziczyć kawałek własności Buchanana. - Chyba mi radziłeś, żebym się od nich trzymał z daleka? Cassidy jest jeszcze nieopierzona. - Może i tak, ale wiecznie nie będzie. A Angie! Rany, człowiek nie może wytrzymać na samą myśl o niej. Chyba jest na tyle dorosła, że wie, czego chce. Brigowi nie podobał się tok myślenia brata. - A co z Derrickiem? - spytał Brig, choć wcale nie był ciekawy. Tak naprawdę w ogóle nie myślał o synu Reksa Buchanana. - Sukinsyn z niego, jakich mało. Chyba nie ucieszy się, że ktoś się wkręca do rodzinnego interesu. - Co z tego? To, że ma nadzianych rodziców nie znaczy, że wszystko po nich dostanie. Poza tym, jestem od niego sprytniejszy. - Ale on się nazywa Buchanan. Chase’a nie przekonało rozumowanie Briga. - Dziewczyny też dostaną swoją część. Stary Rex zawsze chce być w porządku, choćby po to, żeby robić dobre wrażenie. Na pewno się zatroszczy o córki i zięciów. - Wszystko zaplanowałeś. - Brig nie ukrywał irytacji. - I to jak! - Chase uśmiechnął się, pociągnął duży łyk z butelki i oskarżycielko wbił palec w brata. - Trzeba tylko odnosić się do tych dziewczyn z szacunkiem. Tylko tak się do czegoś dojdzie. - Wchodząc w dupę bogaczom. Chase zacisnął zęby. - Jestem realistą, Brig. Zrobię wszystko, co będzie trzeba. Powinieneś się ode mnie uczyć. - Mam to gdzieś - powtórzył. Myślami wrócił do Cassidy. Tak, ją można było szanować. Angie była inna. - Ja nie pójdę z tobą tą wymyśloną ścieżką do bogactwa. Możesz wziąć sobie wszystko. Ale wierz mi, źle skończysz. Derrick Buchanan nie da ci złamanego centa z tego, co uważa za swoje. - Wyjrzał przez okienko nad zlewem. - Zresztą to tylko pusta gadka. Obaj tylko pracujemy dla Buchanana. - I chcielibyśmy, żeby jeszcze przez chwilę tak było. Więc cię ostrzegam, braciszku. Masz u Buchanana jak w raju, ale się pilnuj. W tym mieście jesteś przegrany. Ostatnie zdarzenie z Tamarą Nichols było dla ciebie gwoździem do trumny. Masz szczęście, że Rex Buchanan cię zatrudnił, bo strasznie trzęsie się o córki. Brig pociągnął duży łyk piwa. Zimny płyn spłynął mu do żołądka. Nie miał pojęcia, dlaczego Buchanan dał mu pracę, ale stary Rex słynął z filantropijnych gestów, zwłaszcza wobec McKenziech. Kiedy mama była w dołku finansowym, kilka razy przychodził im z pomocą. Z powodu tej troskliwości Reksa krążyło wiele plotek. Może jednak Buchanan naprawdę uważał, że Brig potrzebuje pomocy? Ta myśl wprawiła go w zdenerwowanie. Zachciało mu się zapalić. - A właściwie, dlaczego Buchanan cię zatrudnił? - Chase chyba odgadł, co dręczy brata. Brig położył nogę na siedzeniu sąsiedniego krzesła. - Też się zastanawiam. - Na jego twarzy pojawił się wszechwiedzący uśmiech, taki sam jak na twarzy brata. - Chyba go oczarowałem moją osobą. - Tak. Racja. - Chase nie krył sarkazmu. - Tylko nie zepsuj tego wrażenia. Ciężko pracowałem, żeby zacząć spłacać Buchananowi pożyczkę. Nie zrób niczego, co mogłoby zepsuć jego opinię o mnie albo o mamie. - Nie martw się. - Dobrze. - Chase odchylił głowę i wpatrywał się w brudny sufit. - Przykro mi to przyznać, ale zrobiłbym wszystko, żeby choć trochę zbliżyć się do pieniędzy Buchanana. - Tak? - Wszystko. - Chase westchnął i uśmiechnął się szeroko, jakby przypomniało mu się coś miłego. Brig domyślił się, że znowu marzy. - To nie jest życie. - Chase pokazał ręką barak, który z trudem wystarczyłby dla jednej osoby, a był domem dla Sunny i jej dwóch dorosłych synów.
True zawsze umiał właściwie ocenić sytuację. Wiedział dobrze,
monitoringu.
automatyczną sekretarkę w gabinecie Susanny: powiedział, że
dorastania. Cóż, było to lepsze niż mieszkanie z matką. A ty?
A więc to Rip był tamtym anonimowym informatorem. To
pliku papierów. Lee nerwowo przerzucał kartki, z jego gardła
- Lepsze to niż nic. Jak odpadnie, to wytnę nową.
Zazwyczaj umiała trzymać język za zębami i nigdy nie ujawniała
Trzeba było coś zrobić z bronią. Diaz nie zniszczył pistoletów,

otworzyć furtę, może dotrze do schodów...

38
robocie. Nie rozczarował się, więc urządzało go to w stu procentach.
Chlipała głośno, patrząc, jak chłopiec wsiada do autobusu, jak

twarz była dobrze znaną maską bez żadnego wyrazu.

skoro to nie Bentz morduje, to kto? Ta kobieta, która go prześladuje?
Dzisiaj dostanie nauczkę.
tego, co się tu dzieje, tylu morderstw, nie chcę, żebyś była sama.

- Nie. Zrobiła mi to pewna kobieta. Należała do szajki

otworzył drzwi. Dwóch roześmianych nastolatków ze słuchawkami w uszach wskoczyło do
śmierci syna Valdezów. Oczyszczono go z wszelkich zarzutów; choć jego broń okazała się
sprzętu. Pod warunkiem że ona siedzi za ladą, a Tony, jej synalek, nie gra w gry